Uszyłam sobie bluzkę na Sylwestra:
Cóż to była za katorga... Szycie szyfonu bez owerloka to nie bułka z masłem...
Zrobiłam też spódnicę, i to od absolutnych podstaw – nawet wykrój był własnej roboty. Leży na mnie świetnie, jestem TAKA dumna!
A w długie, zimowe wieczory, w czasie oglądania ciekawych filmów w telewizji, produkowałam ogromne ilości różnych joj(ów):
No dobra, wracam do roboty... Miłego dnia życzę wszystkim!
5 komentarzy:
bluzka mi bardzo przypomina XIX wieczne bluzeczki-gorsety - nie wiem , może mam dziwne skojarzenia ;-)
Ojej, a po co Ci tyle jojów ?
Herbatko - szkoda, ze takiej cieniuskiej talii mi ta bluzka nie robi ;)
Jejwico - nigdy nie wiadomo na co sie takie joja nadadza, ale przewidziana jest linia sukieneczek z nimi na klacie, a pozniej sie zobaczy...
ale mi sie wydawało, ze powinna właśnie optycznie wyszczuplać talię, bo tak sprytnie zrobiona
No i wyszczupla, gorset jednak znacznie bardziej ;)
Prześlij komentarz