sobota, 1 listopada 2008

Szczęśliwego Halloween!

Rosnący brzucholec przyprawia mnie o srogie lenistwo, ale wizja końca ciąży i zbliżającego się Halloween dodały mi jednak nieco energii, dziękuję :)

Przebrałam się za czarownicę, chichotałam diaboliczno - histerycznie i wmawiałam wszystkim, że zjadam dzieciaki... errrmm... cukierki! Ale miałam zabawę :-P

Lalka natomiast chciała być kotem czarownicy, no i ja, dobra mamusia, uszyłam jej odpowiedni kostium. Na początku myślałam, że kot ma być czarny, ale nienienie, lalka nie lubi czarnego. Ma być brązowy i dokładnie mi pokazano w jakim odcieniu. Ależ się naszukałam odpowiedniego materiału!

Użyłam wykroju Neue mode M10100. Lekki, łatwy i przyjemny, niestety nie przewidziano, że my pochodzimy z rodziny wielkogłowych i czapka w rozmiarze 5 lat okazała się za mała na moją trzyipółlatkę... Ale kostium i tak bardzo się podobał :)

Na zdjęciu, w kapeluszu (za małym...) czarownicy, siedzę ja. Od badziewnego, pewnie chińskiego makijażu halloweenowego dostałam potwornej alergii i mnie cała twarz swędzi jak dzika... Ale wczoraj było świetnie, sąsiedzi poznawali mnie jedynie po brzuchu :)





A teraz ostro zabieram się za roboty bożonarodzeniowe.

3 komentarze:

Herbatka pisze...

cudne i moja siostra też jest czarownicą :-))) Zośka przesłodka jako kociak

Autumn pisze...

boskie jesteście ;-) dobrze, że się odezwałaś ;-)

Pluszowo pisze...

A jak się już odezwałam, to nawet nie próbujcie mnie zamknąc :P

Nad lalką cała wieś się rozczulała, że takim uroczym jest kotkiem. Osobiście uważam, że jest urocza w każdej, dowolnie wybranej sytuacji :)