Ale mieliśmy dzień! Nie dość, że wczoraj przyszła od moich Rodziców paczka pełna cudów, czyli książek – głównie klasyki literatury dziecięcej (i młodzieżowej – to dla mnie...) i w efekcie nie chce mi się pracować, wolałabym poczytać...
...oraz śliczne materiały – haftowany, przytulnie szary flausz (na sukienkę), oraz matowa satyna z welurowymi chryzantemami w tonacji jesiennej (na spódnicę)...
...to jeszcze dziś mieliśmy super imprezę bożonarodzeniową. Szkoda, że zapomniałam wziąć na nią aparatu... Najpierw śpiewał, tańczył i żonglował człowiek – orkiestra, a później przyszedł Święty Mikołaj (Lalka nie chciała go pocałować, ale sama dostała buziaka) i rozdawał prezenty.
Przyznam, że nie jestem wielką fanką zabawek tzw. dla dziewczynek, a na widok Barbie mam dreszcze. Dzidzia, za namową swojej mamy, dostała więc o to:
Wydaje się być zadowolona.
Poza tym klientka przyszła odebrać ręczniki i łapki do mycia, które dla Niej zrobiłam, to mogę pokazać:
Miłego dnia!