Wracam do świata bożonarodzeniowych dekoracji - już mało zostało mi czasu!
Oto trzy siostrzyczki - matrioszki, wykonane z zimnego, skrzypiącego śniegu, brrrr! Takiego, na jaki uwielbiam patrzeć (ale przez okno, owinięta w ciepły koc, z kubkiem kakao w dłoni).
Już nie mogę się doczekać ubierania choinki!
środa, 19 listopada 2008
czwartek, 6 listopada 2008
Ogródek japońskawy
Żeby przełamać bombko - monotonię chciałam Wam pokazać moje najnowsze ręczniki. W końcu łazienka ma prawo być równie pięknie udekorowana, jak choinka, no nie?
Zestaw składa się z wielkiego ręcznika kąpielowego, ręcznika do rąk i dwóch łapek, których co prawda osobiście nie lubię, ale znam takich, co sobie życia bez nich nie wyobrażają...
Jak Wam się podobają? Bo mnie bardzo :)
Zestaw składa się z wielkiego ręcznika kąpielowego, ręcznika do rąk i dwóch łapek, których co prawda osobiście nie lubię, ale znam takich, co sobie życia bez nich nie wyobrażają...
Jak Wam się podobają? Bo mnie bardzo :)
wtorek, 4 listopada 2008
Kopalnia złota
poniedziałek, 3 listopada 2008
Cicha noc
niedziela, 2 listopada 2008
Boże narodzenie nadciąga!
sobota, 1 listopada 2008
Szczęśliwego Halloween!
Rosnący brzucholec przyprawia mnie o srogie lenistwo, ale wizja końca ciąży i zbliżającego się Halloween dodały mi jednak nieco energii, dziękuję :)
Przebrałam się za czarownicę, chichotałam diaboliczno - histerycznie i wmawiałam wszystkim, że zjadam dzieciaki... errrmm... cukierki! Ale miałam zabawę :-P
Lalka natomiast chciała być kotem czarownicy, no i ja, dobra mamusia, uszyłam jej odpowiedni kostium. Na początku myślałam, że kot ma być czarny, ale nienienie, lalka nie lubi czarnego. Ma być brązowy i dokładnie mi pokazano w jakim odcieniu. Ależ się naszukałam odpowiedniego materiału!
Użyłam wykroju Neue mode M10100. Lekki, łatwy i przyjemny, niestety nie przewidziano, że my pochodzimy z rodziny wielkogłowych i czapka w rozmiarze 5 lat okazała się za mała na moją trzyipółlatkę... Ale kostium i tak bardzo się podobał :)
Na zdjęciu, w kapeluszu (za małym...) czarownicy, siedzę ja. Od badziewnego, pewnie chińskiego makijażu halloweenowego dostałam potwornej alergii i mnie cała twarz swędzi jak dzika... Ale wczoraj było świetnie, sąsiedzi poznawali mnie jedynie po brzuchu :)
A teraz ostro zabieram się za roboty bożonarodzeniowe.
Przebrałam się za czarownicę, chichotałam diaboliczno - histerycznie i wmawiałam wszystkim, że zjadam dzieciaki... errrmm... cukierki! Ale miałam zabawę :-P
Lalka natomiast chciała być kotem czarownicy, no i ja, dobra mamusia, uszyłam jej odpowiedni kostium. Na początku myślałam, że kot ma być czarny, ale nienienie, lalka nie lubi czarnego. Ma być brązowy i dokładnie mi pokazano w jakim odcieniu. Ależ się naszukałam odpowiedniego materiału!
Użyłam wykroju Neue mode M10100. Lekki, łatwy i przyjemny, niestety nie przewidziano, że my pochodzimy z rodziny wielkogłowych i czapka w rozmiarze 5 lat okazała się za mała na moją trzyipółlatkę... Ale kostium i tak bardzo się podobał :)
Na zdjęciu, w kapeluszu (za małym...) czarownicy, siedzę ja. Od badziewnego, pewnie chińskiego makijażu halloweenowego dostałam potwornej alergii i mnie cała twarz swędzi jak dzika... Ale wczoraj było świetnie, sąsiedzi poznawali mnie jedynie po brzuchu :)
A teraz ostro zabieram się za roboty bożonarodzeniowe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)